Jest chichotem dziejów, że Polskę do Unii Europejskiej i NATO wprowadzili politycy SLD. I to wbrew stanowisku środowiska zwanego prawicowym. I dzisiaj u władzy mamy właśnie to środowisko, które na NATO owszem jakoś się godziło, gdyż utożsamiało NATO z USA i że antyruskie, ale było absolutnie przeciw zbliżeniu Polski z Europą Zachodnią.
W miejsce zbliżenia z zachodem polska prawica snuła opowieści o polityce jagiellońskiej, Międzymorzu i w szczytowym momencie o Trójmorzu, który miał obejmować Estonię, Łotwę, Litwę, Białoruś, Ukrainę Czechy, Słowację, Węgry, Bułgarię, Rumunię, Słowenię, Chorwację i Austrię – i to wszystko pod przewodnictwem neojagiellońskiej Polski i (o czym nie mówiono głośno, ale było i jest zrozumiałym, a dla PiS wręcz czymś oczywistym) z prezesem Jarosławem Kaczyńskim na stanowisku Cesarza tego całego bałaganu.
I co dzisiaj z polityki jagiellońskiej pozostało? Nic. Totalna klapa. Grupa Wyszehradzka, ten zapowiadany przez PiS zalążek wielkiego Międzymorza i jeszcze większego Trójmorza, przestała istnieć i to na zasadzie, że państwa członkowskie zrezygnowały ze ścisłej współpracy z Polską. Zwyczajnie odstawili Polskę na bok. Czesi i Słowacy zacieśniają się z zachodem poprzez Trójkąt Sławkowski i popierają Tuska, a Orban z poklepywania się po pleckach z Kaczyńskim płynnie przeszedł do uścisków z Putinem i też popiera Tuska. O stosunkach z państwami bałtyckimi, Ukrainą i pozostałym Między- i Trójmorzem nie ma w ogóle co gadać, gdyż stosunki Polski z tymi krajami nie wychodzą poza dyplomatyczną kurtuazję.
A zachód? Właśnie w Monachium pan minister Waszczykowski i pan prezydent Duda usłyszeli, w bardzo grzecznych i stonowanych słówkach, że albo Polska dostosuje się do zachodnich standardów, albo niech spada na drzewo. Nie mówiąc już o tym, że wiceprezydent i sekretarz obrony USA nie zaplanowali spotkania ani z polskim prezydentem, ani z polskim ministrem obrony.
PiS nie wyciągnął żadnych wniosków z Brexitu. Absolutnie żadnych. PiS nie widzi, że to UE naciska na W. Brytanie, by jak najszybciej rozpoczęła procedury wyjścia, a nie odwrotnie. Że to UE stoi na twardym stanowisku, że jeżeli Brexit jest Brexit – to won. I to w podskokach. Trzonem, ścisłym centrum Europy Zachodniej, a więc kiedyś EWG, a dzisiaj UE są Francja, Niemcy, Włochy i kraje Beneluxu. Reszta to bliższa lub dalsza prowincja. W. Brytania też, co dzisiaj Brytyjczycy odczuwają dokładnie ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Zresztą ta ignorancja na temat zachodu w PiS idzie jeszcze dalej. Oto PiS z całą pewnością przekonuje, że gdy we Francji wygra Le Pen, to Francja wyjdzie z Unii i Unia się rozleci. PiS nie zna historii i nie wie, że V Republikę powołała do życia francuska armia, że francuska armia stoi na straży V Republiki i w przenośni i dosłownie, że V Republika jest światowym atomowym i gospodarczym mocarstwem i że armia chroniąc V Republikę nie dopuści żadnych poronionych wizji nowej „Wielkiej Francji”. I że nie ma znaczenia czy Le Pen wygra czy nie, gdyż gdy nawet i wygra, to będzie tak długi rządzić, dopóki nie zrobi czegoś takiego, co armia uzna za niebezpieczne dla V Repubbliki. A gdy armia tak uzna, to nie będzie żadnego „zmiłuj” i w błyskach fleszy panią Le Pen panowie oficerowie wyprowadzą w kajdankach, w ciągu doby Front Narodowy zostanie zdelegalizowany, a jego aktywiści zapełnią francuskie więzienia.
Do tego PiS nie widzi, że słowo „Impeachment” pan prezydent Trump ma wypisane na czole literami wielkimi jak krowy. USA nie mogą sobie pozwolić by ich prezydentem był facet, który uważa się za „króla”. Nie może być prezydentem USA człowiek, który uważa, że stworzy jakieś nowe USA zamieszkałe przez szczęśliwy usaowy biały ludek. I Trumpowi już bez ogródek jest zapowiadane, że „albo się panie Trump opanujesz i będziesz postępował zgodnie z amerykańską racją stanu, albo cię facet szybko i bezboleśnie wytrumpujemy”.
A więc panie i panowie z PiS – kto jest dzisiaj sojusznikiem Polski, sojusznikiem polskiego rządu i jak to się objawia?
