Nadchodzi Wielki Dzień PiS. Wielkie Święto PiS, które urasta do rozmiarów święta państwowego, że aż mówi się w PiS o 10 kwietnia, jako o dniu wolnym od pracy, by godnie to Święto obchodzić. Tak więc już za tydzień będziemy świadkami największej fety w historii PiS. Obchody siódmej rocznicy katastrofy smoleńskiej będą ogólnopolskim PiS-„partajtagiem” z biciem dzwonów, alarmem syren, wstrzymanym ruchem ulicznym i wszystkimi pozostałymi gadżetami.
Od najwyższych dostojników PiS po najmniejszych pisowców usłyszymy krzyk o wielkim spisku, politycznym morderstwie, o winie Tuska, winie PO, zmowie z Ruskimi, spisku tuskowo-putinowskim na molo, „żółwikach” i zapewne dostanie się też Unii Europejskiej, Merkel, Obamie i w ogóle każdemu kto nie z PiS – i nie tylko za „zamach smoleński”, ale w ogóle za całokształt. Więc wniosek będzie tylko jeden: jedynymi Polakami, polskimi patriotami jest PiS, a reszta to zdrajcy, targowica i folksdojcze i światowa zmowa przeciwko Polsce. Niby nic nowego, ale tym razem w pełnym świetle, przy błysku fleszy z całego świata, bez żadnych niedomówień i ostatecznie.
Zapowiada się więc nie tylko krajowy festyn arogancji partii rządzącej, festyn pełen butnej pewności siebie i pogardy dla wszystkiego co nie jest z PiS, ale i międzynarodowy skandal polityczno-dyplomatyczny, gdyż czym innym były pisowskie pomruki tu i ówdzie o „międzynarodowym spisku i mordzie politycznym”, czym innym będzie państwowe ogólnopolskie świętowanie tegoż „spisku i mordu”. Politycy państw Unii Europejskiej, Rosji, USA, dowództwo NATO, wszyscy oni będą musieli zająć konkretne wobec PiS stanowisko. I zapewne nie będzie to stanowisko PiSowi przychylne, można się tylko zastanawiać, czy będzie to stanowisko bardziej ostre, czy bardziej stonowane.
Osobiście stawiam na stonowane (przynajmniej z zachodu) i w następnej kolejności konkretne restrykcje polityczne i gospodarcze wobec pisowskiego rządu i Polski. Gdyż ta wielka rocznicowa feta nie będzie żadnym początkiem świetności PiS. To będzie stuprocentowy początek końca PiS, początek upadku pisowskiego rządu. Gdyż PiS zwyczajnie przegnie nieodwracalnie. To święto, to będzie szczyt szczytów PiS. Wyżej już nic nie ma, zostanie tylko i wyłącznie droga w dół.
Zatrzymajmy się na chwilkę przy głównym reżyserze „smoleńskiego święta”, przy panu ministrze Macierewiczu. Otóż ministrem Obrony Narodowej Polski jest człowiek, z którym nikt nie rozmawia, ani z przeciwników ani z sojuszników, nie dlatego że oni nie chcą, ale dlatego że nie mają o czym z panem ministrem gadać. Poglądy pana ministra są powszechnie w świecie znane i każdy macha na nie ręką. I nie stanowi to żadnego problemu ani zagrożenia dla obronności Polski póki co. Dopóki właśnie jesteśmy członkami UE i NATO. Przecież „jakbyco” to nie pan Macierewicz dowodziłby polskimi jednostkami, ani nawet nie pan Prezydent Duda. Polskie oddziały wojskowe byłyby dowodzone przez dowództwo naczelne NATO poprzez oficerów przez te dowództwo wskazanych. Więc samo fetowanie przez pana ministra „smoleńskiej zbrodni” nie zagrozi bezpieczeństwu Polski. Na całe szczęście.
Kłamstwo zawsze jest tragiczne w skutkach dla kłamiącego. Im większe kłamstwo, tym poważniejsze konsekwencje. Horrendalne kłamstwo przynosi kłamiącemu wyłącznie upadek. Upadek tragiczny, bolesny i ostateczny. Dzieje się tak, gdyż kłamstwa nie można ukryć. Nie można kłamstwa uwiarygodnić ani krzykiem, ani zaklęciami ani kolejnymi kłamstwami. Zawsze bowiem przychodzi moment, w którym kłamstwo zostaje bezlitośnie i ostatecznie skompromitowane. I dziesiątego kwietnia 2017 roku ostatecznie zostanie skompromitowane szerzone przez PiS mówiące o „zamachu i mordzie politycznym” pisowskie kłamstwo smoleńskie. Uff, wreszcie.
